|
|
14-07-2009 | Testosteron – jak dobrze znowu być sobą! |
Wspominając ubiegły sezon, pozostający w mej pamięci jako totalna klapa i porażka absolutna, zastanawiam się jak na co dzień funkcjonują „blondynki”… ??? Rozważania te spowodowane są faktem, iż było mi dane – lub też może raczej przez lekarza za sprawą kuracji hormonalnej nakazane stać się taką typową blondyneczką w zeszłym roku.
Teoria mówi tak: „Testosteron mimo, że nazywa się go męskim hormonem, występuje zarówno u mężczyzn jak i u kobiet ale w innym stężeniu. Dzięki jego antydepresyjnemu działaniu dochodzi do poprawy samopoczucia, nastroju, samooceny i poczucia własnej wartości. Poprawia się także pamięć, zwiększa koncentracja”
Czyli niski poziom testosteronu przy podwyższonym poziomie estrogenu sprawia, że kobieta jest typową kobietą i to mnie właśnie w ubiegłym sezonie dopadło. Krótko mówiąc, jak na kobietę przystało nie bardzo wiedziałam, czy mam skręcać w prawo czy w lewo, bo trudno podjąć taką decyzję w tak krótkim czasie :))) Analizując swoją jazdę po torze, szybko uświadomiłam sobie jak kolosalny wpływ na nasze predyspozycje mają hormony. Zdolność koncentracji i analizy sytuacji spadła do poziomu naprawdę niebezpiecznego. Jadąc po torze i siląc się ponad wszelką miarę, nie byłam w stanie poprawić mojego najlepszego czasu z przed dwóch lat.
Wyjeżdżając na totalnym luzie robiłam w Poznaniu czas 1.51. Spinając się i jadąc tak, że szybka w kasku miażdżyła mi nos – też robiłam 1.51, co dowodziło, że wszelkie podjęte próby zrobienia jakiegokolwiek postępu i tak spełzną na niczym. Trochę za późno zdałam sobie z tego sprawę, bo dopiero po przedostatniej rundzie, doszłam do wniosku, że więcej tego gówna nie wezmę do ust. Ale było już trochę za późno. Gospodarka hormonalna organizmu potrzebuję trochę czasu, żeby się znowu wyregulować. Sezon miałam z głowy.
I nadejszla w końcu wiekopomna chwila, czyli minęło pół roku i pojechałam na treningi Grandysa w nowym 2009 sezonie.
W związku z utrwaleniem się złych nawyków jeździłam na tych treningach jak potłuczona, czyli dokładnie tak jak rok wcześniej. Ale tym razem jechałam i uważnie obserwowałam co robię. Gały wychodziły mi prawie z orbit z niedowierzania. Nagle, przy powrocie jasności umysłu dostrzegłam wszystkie swoje błędy. Wszystko nagle stało się tak oczywiste… że tu trzeba tak, a tam tak, tu za wcześnie, tu za późno, tu za wolno itd. Ogólnie rzecz biorąc dramat. I powiem Wam, że nie tak łatwo powrócić do stanu poprzedniego, kiedy jeszcze było dobrze i robiło się jakieś postępy. Musiałam właściwie zacząć w tym sezonie naukę jazdy tak jakby od nowa. Pomalutku, powolutku, bez włączonego laptimera, żeby się nie stresować, rozpoczęłam szlifowanie swojej jazdy od podstaw w akompaniamencie totalnego wyluzowania. Bo nie ma się czym stresować, jak już gorzej być nie może :)
Efekt? W Poznaniu pojechałam znowu 1.51 na pierwszej rundzie… z wielkim bólem… prawej ręki, bo wysiadła mi pompa hamulca podczas wyścigu i zmuszona byłam zamienić swoją prawą rękę w imadło. Ale za to w Brnie i Moście poprawiłam swój najlepszy czas o 4 sekundy.
Krótko mówiąc, nareszcie znowu idzie ku lepszemu! Niech żyje testosteron i jasność umysłu! :) Bo bez dobrze funkcjonującej i dobrze kalkulującej głowy (jak się okazuje) – nie da się uprawiać z powodzeniem tego typowo jednak męskiego sportu. I całe szczęście, że u mnie na co dzień tego testosteronu jest trochę więcej niż u przeciętnej kobiety, bo jakoś kiepsko się czułam w typowo kobiecym świecie, w którym kojarzenie faktów jest nieco ograniczone…
Wybaczcie mi proszę drogie Panie, za to stwierdzenie, ale tak to już natura wymyśliła, że my jesteśmy od czego innego. Mężczyźni w życiu nie zdołają gotować, prasować, zająć się dziećmi, praniem, sprzątaniem i czytaniem równocześnie, czy rozmową przez komórkę i robieniem oka podczas prowadzenia samochodu.. A ponieważ ja potrafię przypalić nawet gotująca się wodę, to dowodzi, że nie jestem typowym przedstawicielem gatunku i możecie mi ten popełniony felieton wybaczyć bo wariatki powinno oceniać się w innej kategorii ;)
Ja chyba tu nawet zacznę pisać cykl felietonów pt. ” Gadki Wariatki” bo w zasadzie sami swoi :D Przecież nikt normalny wyścigami się nie interesuje, więc witam serdecznie w naszym postrzelonym gronie, a Paniom życzę większej dawki testosteronu, bo uwierzcie mi, oni jednak mają lepiej :) |
::: Kasia Kędzior ::: |
|
|